Skrzydła anioła
Spokałem Cie Przypadkiem Gdy Szłaś Samutna
i Zła
Po Tych Bladych Policzkach Spływała Kolejna
Łza
Oczy Miałaś Czerwone Szklące Od Płaczu
Usta Były Smutne Mokre Od Łez i Pełne
Goryczy
Nie Mogłem Przejść Obok Ciebie Obojętnie
Podeszłem Do Ciebie i Spytałem Się
Wprost
Dziewczyno Czy Wszystko Jest OK
Spojrzałaś Na Mnie Z Aroganckim Uśmiechem
I Odpowiedziałaś NIE
To Co mi Powiedziałaś Wtem Bez Wachania
Otarłem Ci Twarz i Łzy Własnym Rękawem
Bluzy
Troche Się Zdziwiłaś Byłaś Zaskoczona
Zapłakanym Swym Głosem Pytasz Się Czemu
?
To Ci Odpowiedziałem Że Nie Mogłem Na
Ciebie Patrzeć
Na Twój Smutek Na Twoje łzy i Serce Boloce
z Żalu
Bo Wiem Co Czujesz Wiem Co Znaczy Ból
Puzniej Cie Odprowadziłem Pod Sam Dom
Nastepnego Dnia Spotkałem Ja Sedziała Na
Ławce
Powiedziała Czekałam Miałam Nadzieje Że Tu
Cię Spotkam
Chciałam Ci Podziekować Za Słowa Otuchy
Dajac Mi Całusa
Tak Teraz Jestem Zawsze Przy Niej Czy W
Dzień Czy Nocy
Zawsze Ja Chronie Mymi Skrzydłami
Opatrzności
Dziewczyna Jest Teraz Szcześliwa i Wesoła
Bo Ma Nad Soba Skrzydła Swojego Anioła..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.