Skrzydła motyla
Rozłąka nie działa na mnie zbawiennie,
Nie mogę przestać myśleć codziennie,
Myśleć codziennie i w każdej chwili.
Jakże bym chciał, by wszyscy się mylili,
By nie mieli racji w tej sprawie,
Ja nigdy Cię nie zostawię
I nieważne, co mówią inni,
Nie oni są temu winni,
Nie mogą być mną, czuć tego samego,
Nie mogą więc pojąć, pojąć dlaczego
I czemu robię, to co robię,
Unoszę w górę ręce obie,
Nie błogosławię i nie przeklinam,
Ja rozdział nowy zaczynam.
W którym z nieba zejdą chmury
I skończy się okres ponury,
Słońce jaśniej zaświeci,
Smutek daleko odleci,
Niebo będzie błękitne,
A ja nareszcie rozkwitnę.
I gdy jak motyl skrzydła rozwinę,
Zrobicie zdziwioną minę
I odlecę na skrzydłach motyla,
Gdzie szczęście będzie czekało,
A potem minie jeszcze jedna chwila
I nic się nie będzie działo.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.