Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Śledząc szczęście

„Pośród rzeczywistości mgły i życia rozchodzących się dróg
Pomiędzy szarymi budynkami i kołysaniem drzew
Naprzeciw losu, dzierżącemu Archanioła róg
Smagającego uczucia, jak wiatr skrzydła mew
Przedzieram się przez gąszcze ludzkiego lasu
Poszukując wciąż miejsca, spokojnej polany
Oddzielonej od destrukcyjnych wskazówek czasu
Porośniętej przez wielkich uczuć łany
Daleka droga czeka mnie jeszcze
Zatrzymuję się niekiedy nad białogłowy potokiem
Mając nadzieję, jak serce jaskółcze
Że nie porwie mnie jego nurt zwodniczym wzrokiem
Leśny wiatr, wiecznie samotny
Niesie me uczucia niczym liście opadające
Rozwiewa je, nadając im sens ulotny
Stają się niestabilne, nagłe i szybko mijające
Brak mi przy nich wyobraźni
Tak potrzebnej do bujania w obłokach
Moje życie staję się podobne do kaźni
Tracę siłę, wspinając się po coraz wyższych stokach
Za każdym razem ich szczyty okazują się kurhanem uczuć
Już od wieków sypanym przez romantyków pokolenia
Którzy pragnęli, tak jak ja, lubego serca bicie poczuć
Więc wylewam na tym grobie łzy swego cierpienia
Spływają one w purpurę obleczone
I spadają z głuchym szelestem na bezdroża życia
Dla nie jednej są one złotem ważone
Lecz żadna nie otarła jeszcze mego lica
Które ostatnio tak często zapłakane bywa
Krwawe łzy niczym bicze pozostawiają na nim ślady
Czas blizn tych nie zmywa
Los wchodzi z nim w układy.



Gdy słońce składa swe promienie na łożu widnokręgu
Przyoblekając w krwawe barwy drzew szczyty
Ustępując pole nocy, nadającej ziemi srebrnego wdzięku
Wstępuje na niebo księżyc przed dniem wcześniej ukryty
Wtenczas poprzestaje zadręczać się dalszą podróżą
Układając swe serce do snu
Lecz jego oczy nigdy się nie zmrużą
Dopóki nie poczuje na swej twarzy płomiennego tchu
Bijącego od niewieściego łona
Nieskażonego wcześniej przez żadne grzechy
Wtenczas zmartwychwstanie moje się dokona
I powrócą dawne życia uciechy
Jednak teraz rozpamiętuje stare czasy
Podczas których bujałem w namiętnych obłokach
Które niosły moje uczucia ponad budynków lasy
Aż zatrzymały się na płaczącej wierzby lokach
Wpatrzony w gwiezdne konstelacje wszechświata
Poddaję się ich magicznym mocą
Mój wzrok z mlecznymi drogami się splata
Umysł popada w letarg z szelestu liści pomocą
Następuje innej wędrówki czas
Równoległej do trwania imperium słońca
Mrok przecina głuchy sowy bas
Wiatr niesie go do puszczy końca
Mój sen przepełniony jest marzeń pękiem
Który rozkwita pod nocy osłoną
I nikogo nie zachwyca swoim wdziękiem
Bo o świcie płatki jego w blasku toną
Znikają bez śladu, pozostawiając tylko wspomnienie
Ukryte gdzieś na dnie świadomości
Czasami powracają nagłe, jak oka mgnienie
Przypominając dawne serca wzniosłości.



Rozbudzony ze snu przez pięknooką jutrzenkę
Ponawiam bezkresną, samotną podróż za pięknem
Przy boku mając tylko lubą sarenkę
Której serce nie wypełnia się lekiem
Lecz ufnością w każde moje kroki
Które stawiamy razem pośród teraźniejszości labiryntu
Pokonując nawet najbardziej strome stoki
Podążamy razem do szczęścia Olimpu.”

autor

MiRo

Dodano: 2006-11-26 12:03:54
Ten wiersz przeczytano 571 razy
Oddanych głosów: 1
Rodzaj Rymowany Klimat Melancholijny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »