O ślimaku, motylach, ptakach i...
By życie miało sens
Pochłaniał zapach płatka róży,
tylko po to by po chwili
oderwać go i cieszyć się,
ze była chwila tego przepięknego zapachu,
który teraz umarł, wraz z płatkiem.
Poprawił niebieską czapkę na czole
i przebijając się przez małą dziurę w
płocie
ruszył przed siebie.
Malowniczy krajobraz tylko mu dopingował.
Uwielbiał to.
Spacer dodawał mu sił,
a śpiewające ptaki i latające motyle
pozwalały zapomnieć o jego
całym przegranym życiu.
Zobaczył ślimaka na ulicy
i miał go rozdeptać, jednak opanował się.
Nie mógł rozdeptać tego małego biedactwa,
bo zachowałby się dokładnie tak, jak kiedyś
ONI.
Uśmiechnął się tylko
i przeniósł przestraszone zwierzę w
odpowiednie miejsce.
Czapka którą tak starannie poprawiał
wyrzucił w dal.
Ściągnął szeroką, czerwoną bluzę.
Buty starannie ułożył koło siebie
poprawiając sznurówki
,a potem w towarzystwie motyli i ptaków
upadł.
I już go nie było.
Pomóż i ty ślimakowi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.