Słodki smak trucizny
Jak pięknie, spokojnie przyroda budzi się
do życia?
Ludzie jeszcze śpią o świcie
W oddali słychać śpiew ptaków
Czyżby swoje święto miały
A ja do poduszki przytulona rozmyślam o
wczorajszym dniu
Pozostał jedynie w ustach
?Słodki smak trucizny
Który wciąż pragnę czuć?..wiedząc, że
zabija?
Spijam resztki nektaru, nocny grzech w
zakamarkach rozpusty
Sącze duszę skalaną
Nadal chcę spijać słodki smak trucizny
Jak jad żmij krew zatruwa?
I ten ból serca, poprzez rozpacz popadam w
obłęd
Czuję, że jestem burzą w mroku, szalejącym
morzem
Słowa mych ust płyną jak lód
Oziębła do bólu królowa serc
A trucizna nadal wdziera się w głębiny
serca, brudem zarasta
Patrzę jak umieram...życie od środka
Jak mam uprosić o łaskę boga?
Żeby zesłał anioła z antidotum na te zło
Na słodki smak trucizny
No jak nadal mam żyć
I nic nie czuć...
Autorem myśli zawartym w cytacie jest ~yehudit
Komentarze (5)
Jak sobie poscielisz...
Wybór zawsze należy do Ciebie. Pozdrawiam
Witaj...porusza przekazem może odrzucić trujący jad i
pozwolić spijając soki inne odradzać się ,,pozdrawiam
serdecznie++
Refleksyjny ciekawy wiersz, pobudza do myslenia.
Podrawiam serdecznie z daleka.
Hm ja mysle ze chodzi tu o kochankow dwoch.A ty
sumieniem wiedziona czujesz sie winna lecz serce dalej
pragnie.iec by niebolalo wiecznie potrzeba chyba dać
szanse sercu.Pozdrawiam