Słomiany wdowiec
Dzisiaj zamiast rymowanki będzie... mikro opowiadanko, o. ;)
Wracał zmęczony z delegacji, koła pociągu
miarowo stukały, a zmęczone oczy same się
zamykały.
Wsiadła na którejś stacji, nawet nie
wiedział jakiej, lecz gdy tylko weszła do
przedziału, natychmiast spać mu się
odechciało.
Miała w sobie to coś, co go
zelektryzowało.
Zdawkowa rozmowa dosyć szybko się
zagęściła, a że zdążali do tego samego
miasta, aurze wymiany zdań zaczęła
towarzyszyć różowa poświata.
Zauważył w jej oczach iskierki podniecenia,
delikatnie więc dał do zrozumienia, że nie
przypadkiem się spotkali, a ona się
zgodziła by tę znajomość kontynuowali.
Wiedział, że w domu nikogo nie będzie, żona
i dzieci na wczasach w Łebie, toteż zamiast
poszukać hotelu zaprosił ją do siebie.
Gorący wybuch zmysłów i splecione ciała w
zmiętej pościeli, były preludium do
eksplozji wszechświata, a drżące ciała
wypełniało raz po raz spełnienie popijane
kaskadą pocałunków, pieszczot i szeptów, do
chwili gdy zmęczenie zgasiło blask
galaktyk, a objęcia Morfeusza uśpiły.
Coś go zbudziło, odruchowo zerknął na
poduszkę obok, nieznajoma spała otulona
zmiętą kołdrą.
Tak - na pewno nie byli sami w
mieszkaniu.
Złodzieje, mimowolna myśl błysnęła pod
czaszką.
Usiłował wstać - gdy ktoś nacisnął klamkę -
lecz ledwo od poduszki oderwał głowę, już
wiedział - gdyby wzrok zabijał to by nie
żył.
W drzwiach sypialni stała teściowa.
Argo.
Komentarze (6)
Ciąg dalszy być ma? Hmmm... ten to pewnie orzeknie już
jakiś sędzia, o ;)
Pozdrawiam. :)
Dreszczowiec prawie :)
Tak, ewidentnie musi byc ciag dalszy...
Pozdrawiam
☀
Prosimy o ciąg dalszy:)). Pozdrawiam.
z płomiennej ekstazy został tylko popiół.
Hahahaha - tak los mści się na podrywaczach. Udanego
dnia z pogoda ducha:)
occhchch... tak ładnie się zaczęło a tak okropnie
skończyło...
okrutny los czytelnika...
ledwie zapłonął czytając a już musi uciekać...
pozdrawiam