Słońce
Nie wiesz co się stało,
słońce płakało.
Niby wszystkiego było mało,
w końcu się odezwało.
Lepszy promyczek,
na pewno lepszy niż stryczek.
Zapinaj na ostatni guziczek.
Ta pogoda, to pogoda umiarkowana,
od samego rana.
Wyrwij się z sideł szatana,
boska moc jest niepokonana.
Patrzę w niebo,
a tam jakaś chmurka,
o kurcze na wysokości pagórka.
Wzbija się coraz wyżej,
lekko zasłaniając słońce.
Ono w lato bardzo gorące,
płonące żarem.
Komentarze (4)
Przepiękny wiersz, pozdrawiam :)
Zatrzymujący :) Pozdrawiam serdecznie +++
Ciekawy;)pozdrawiam cieplutko;)
Fajne pozdrawiam