Słońce wciąż świeci
To rzecz jest prosta,
móc słowem ranić.
Słowami chłostać,
do bólu granic.
Kaleczyć ciało,
do krwi ostatniej.
Jakby już było,
mało krwi bratniej.
Niszczyć zasady,
kwas tu się nada.
Byle układy,
byle choć zdrada.
Donosik mały,
oplucie duże.
Światek nasz mały,
wchodzi w kałużę.
Błotem schlapany,
kocha stan brudu.
Krwawiące rany,
blisko cudu.
Potem do żony,
przytulić dzieci.
Świecie szalony,
słońce wciąż świeci...
Komentarze (3)
Tak niestety wygląda świat i my się od niego wiele nie
różnimy:))
Smutne, ale niestety wiele jest nieprawości, a co do
powrotów do żon i dzieci, gestapowcy też mieli dzieci
i żony, nie przeszkadzało im to w tym, aby cudze
dzieci mordować i żony gwałcić i też mordować, ot taki
paradoks...
Dobrej nocy życzę.
Niestety taka jest smutna prawda...
ale grunt, że nadal słońce świeci i możemy wrócić do
swoich dzieci...
pozdrawiam :)