Słoneczniki van Gogha
zasypiam na twym ramieniu
zmęczony rozkoszą
rozstąpiła się cisza
we mnie
i rozkrzyczały się okna
puste dotąd
i nieobecne
noc zadrżała
skrzydłami ćmy
która do rozpalonej lampy serca
leci jak głupia
czekam na świt
a gdy się obudzę
ty w pastelach poranka
ciągle będziesz
jak światło słoneczników
z obrazu van Gogha
autor
Robert Kruk
Dodano: 2012-06-30 00:01:05
Ten wiersz przeczytano 2351 razy
Oddanych głosów: 21
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
tak, to jest właśnie najcudowniejsze, że będzie :-)
piękny wiersz :-)
Robercie moja wyobraźnia szaleje...
Pozdrawiam zachwycona wierszem:)
Jak subtelnie! :>
wiersz piękny... wspaniale się czyta
Hmm. Masz własne "Słoneczniki..." Szczęściarz :)
Bardzo delikatne wyznanie uczucia. A najbardziej
podoba mi się ta pewność w ostatniej zwrotce.
Pięknej soboty :)
Piekny zmyslowy wiersz.Pozdrawiam serdecznie:)