Ślonzok z tej ziemi od urodzenia
Ślonzok z tej ziemi od urodzenia
Dzieciństwo na hałdach
Autochton - ślonzok -pisany przez"O" Jo
jest Slonzok (ja jestem Ślązakiem)
Przyniesieni na skrzydłach tajemnej
nawałnicy
przywiezieni wiatrem na stale osiedli,
zostali
dziś tylko mogiły i krzyże ze stali
Potomek tamtych już zapomnianych
otwieram nowy dzień jak szufladę komody
babci
zawsze nowe, nieznane pełne życiowych
łakoci
Przede mną w rozjątrzonej przestrzeni
oaza
błyszcząca jak oświetlone słońcem dachy po
deszczu
miasto rozłożone w ciepłych pachwinach
hałd
żyje wśród sióstr sąsiad kamratem jak
rodzony brat
Otwierają się bramy gardzieli martenów
blask ich budzi podziw i zgrozę
języki ognia czerwienią piwonii przemykają
w ulice
Trawy dywanem kryją wzgórza hałd
rozpostarte w palcach pachną inaczej
swojsko
Za oknami krajobraz nachylony czujnie na
zmiany
niemiecki, ruski, polski i nasz ślonski
szwargot
tą ziemie wiele razy dopadło
Niedomknięta szuflada, skrawek fotografii
antenatów
jacy odlegli, w strojach i uniformach
powstańców
Stoję z rozpostartą dłonią, przed taflami
luster
widziały zmiany gdzie przekładały się dni
chude i tłuste
Stoję i siebie w lustrach historii
podziwiam,
ślonzok z tej ziemi od urodzenia
Nauczono mnie, uśmiechać się do kwiatów i
kamienia
karmiono węglem, rotą powstańczą bez tego
mnie nie mam
Po deszczu zawsze jest tęcza, ma te same
kolory niezmienne
O sobie myślę, wiele młodzieńczej miłości
ciągle jest we mnie
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Poetazeslaska.SimpleSite.com
Komentarze (1)
Nauczono mnie, uśmiechać się do kwiatów i kamienia
karmiono węglem, rotą powstańczą bez tego mnie nie ma-
wymownie.