słotny poemat...
Wleczesz się, cielskiem na świat opadasz w
szarościach
brązy z żółtością szklanym matem łączysz w
pary,
przemierzasz pola falą chłodnego opadu,
żądając posłuszeństwa i kornej ofiary
od drzew i krzewów które gną przed tobą
karki,
abyś ich mocą hardą w klęku nie dobiła.
Szaruga twoja siostra jęczy w szkwale
dzikim,
oby się siła twoja na krańcach wytliła.
Słoto, w kaloszach starych, chustą okutana,
z ramion stracha na wróble znienacka
oddartą,
graj tak by w ptasie gniazda, śmierć nie
zaglądała,
niech trel ich będzie tobie przetargową
kartą.
Odgarnij ciężkie story z lazurytu nieba,
by wzrok nacieszyć ciepłem jesiennego
złota,
a jeśli chcesz na dłużej pozostać, spraw
zatem,
by choć przez szparę w chmurach promień
ciało otarł.
A wzrok go złapie w dłonie i w serce
poniesie,
rozwieje zadumanie w fantazji ukryte,
i błyśnie kolorami bukiet z zeschłych
liści,
zebranych w parku mgłami o świcie
spowitym.
Komentarze (25)
Tak, już coraz częściej widzimy za oknem ten deszczowy
poemat.
Piękny wiersz.
Pozdrawiam :)
...dziękuję za odwiedziny; wzajemnie Grażynko:))
Bardzo barwny ten słotny poemat,
iście mickiewiczowski,
no cóż, Mickiewicz w spódnicy też chodzić może :)
Dobrej nocy życzę Stefi :)
...dziękuję paniom i spokojnej nocy życzę:))
Ta złota jesień już tylko na obrazach ale ta szara też
się pięknie w wierszu prezentuje.
Pozdrawiam
nawet brzydka szara jesień w Twoim wierszu jest
piękna...
pozdrawiam serdecznie:)
A wiesz, że ja zawsze widziałam jesień z rudymi,
kręconymi włosami. W pięknej spódnicy z kolorowych
liści i jakoś ta szaruga, to rzadko bywała. Za to zima
już zimnem przeszywała. :)
Pozdrawiam.
...Bereniko dziękuję za odwiedziny i spokojnego
wieczoru życzę:))
Stefi, cudownie opisujesz obecną porę roku :))
Pozdrawiam cieplutko :) B.G.
...dziękuję Tadziu;miłego popołudnia:))
Witaj Stefi
Poemat jak bukiet jesiennych liści;
smutny, ale piękny.
Wirtualnie przytulam.
...dziękuję kolejnym czytelnikom za odwiedziny pod
moim wierszem; miłego dnia życzę:))
Dzień w półtonach szarości, czasem nawet czerni,
Leje, siąpi i kapie, w dach bębni, zacina.
Tak to jest, gdy odchodzi październik,
Tak jest, gdy się listopad zaczyna.
Przyroda bywa zmienna i pokazuje nam różne swoje
oblicza.
Wiersz rozbudza wyobraźnię czytelnika.
Pozdrawiam.
Marek
Wiersz na czasie, bardzo ładny z tymi przenikającymi
promieniami. Ja do lasu chodzę z moją bokserką w
starych, zielonych kaloszach i lubię obserwować
skapujące z liści krople deszczu. Gdy pada jestem w
lesie prawie zawsze sam, co ma swój urok. Pozdrawiam