Słów kilka o miłości
Do Niego i kilku innych osób. Do nikogo. Do każdego, kto przeżył i rozumie.
Bolało.
Ale nie na tyle, żebym nie mogła sobie z
tym poradzić.
Leczyłam gorsze rany. Wiem, co potrafię
zrobić.
Tyle emocji, tak wiele ekspresji: smutek,
łzy- niedowierzanie, spazmatyczny śmiech-
zrozumienie. Kilka masek, każda opadała
powoli.
Dzięki Tobie.
Ale już tego nie dostrzegałeś.
Widzący ślepiec.
Głupiec.
Zbrałeś mojego rycerza w lśniącej zbroi.
Którego nigdy nie było. Na którego nigdy
nie czekałam.
Ale teraz wiem, że nie przyjdzie.
Oddałam Ci swoją naiwność. Schowaj ją do
kieszeni.
Nie przyda Ci się.
Zagrałam w grę, której zasad nie znałam.
Przegrałam.
Ale zrozumiałam, wiesz?
Tyle, że Ty nie chciałeś poczekać.
Może to i lepiej?
Jak człowiek stoi to się cofa. Ja nie chcę,
byś się cofał. Mimo wszystko.
Przyjacielu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.