Słów parę o tym świecie
Dla ślepych...
Kiedy śnieg spada na drogi
tysiąc duszyczek woła o zapomogi
tysiąc dusz krzyczy o chleba Bożego
kawałek
tysiąc chlebem się nie dzieli
Kiedy śnieg zasypuje kartonowy dom
tysiąc duszyczek tuli się do matczynych
kurtek
tysiąc dusz odchodzi bo tu nie ma dla nich
miejsca
tysiąc kurhanem śniegu leży przysypanych
Kiedy deszcz na złote liście kapie
tysiąc duszyczek leży w błocie, cicho
łkając
tysiąc dusz czołga się przed wielmożnymi
tysiąc zapomina o oczach i błoto
rozchlapując idą dalej i dalej
Kiedy każdy zmierzch zimnem płuca okala
tysiąc duszyczek bawi się liścmi jakby to
były samoloty
tysiąc dusz ociera zmarznięte policzki z
łez
tysiąc wypija to co miało być nową
sukienką
Kiedy słońce ogrzewa martwe serca
tysiąc duszyczek opala zadziorne noski
tysiąc dusz szuka aluminiowego bogactwa
tysiąc wbija tępy tchórzliwy nóż w plecy
Kiedy nieszczęśliwie zakochani o biedzie
swej majaczą
tysiąc duszyczek nie rozwija skrzydeł w
ciasnych klatkach
tysiąc dusz zmary nocne męczą
Jeden, wysyła tysiąc abym w kazdym wersie
dopisał jeszcze jeden tysiąc cierpiący
Jeden, tysiąc wysyła żeby ostatni koc im
zabrali...
...od ślepego
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.