słowiki
wieczorową porą na drzewach cicho szumią
liście
niestrudzone słowiki śpiewają
promieniście
by ożywić i ubarwić otaczający ich
szary,półmroczny świat
śpiewać razem mogą przez szereg lat
usiadł na ławeczce zmęczony podróżnik
opar na rękach głowę pełną marzeń
różnych
spojrzał w górę z zazdrością na ptaki,
które cieszyły się każdego dnia tym, co
przyniesie im los
a stary podróżnik siedząc na ławce czuje w
kościach każdy cios
młodość na siłę zamknąć w klatce chce
ale młodość ucieka krzycząc nie !
Warszawa ,8.11.2010
Komentarze (2)
Podpisuję się pod Lolciem, Dosłownie i fizycznie. Rymy
wytarte.
Sens wiersza dobry. Po szlifie zaproś mnie z powrotem.
Może wtedy dam plusa
POWO!
W tym Twoim wierszu są strofy lepsze i gorsze, rażą
mnie niepotrzebna dłużyzny i taka pogoń za rymem. To
byłby piękny wiersz gdybyś nad nim trochę popracował.
Spróbuj + na zachętę do dalszej pracy....