Smak mleka
W okolicach Zabierzowa
Żyła niegdyś święta krowa
Jak mówili sąsiedzi
Nie chodziła do spowiedzi
Taka była zagadkowa
Weterynarz spod Krakowa
Idzie, patrzy, a tu krowa
Myśli co z nią zrobić można
Bo ta krowa jest dwunożna
I wymawia ludzkie słowa
Pewna krowa z Międzychodu
Wlazła w szkodę do ogrodu
Zjadła sobie wszystkie kwiatki
Za co idzie się za kratki
A więc szybko dała chodu
Mądra krowa spod Warszawy
Daje mleko bez obawy
Smakowite i czyściutkie
Chociaż rogi ma malutkie
I nie jada nigdy trawy
Komentarze (6)
Możliwe, że weterynarz spod Krakowa był dwunożnym
bykiem. ;)
Pozdrawiam. :)
Z humorem napisane
Pozdrawiam.
Święta niczego nie je. Zabawne i spójne
limerykowanie:)
Warszawa jest dojnym miejscem dla świętych krów.
Dowcipne!
Nawiązując do pierwszej fraszki można by pójść dalej i
powiedzieć, że niektóre kobiety dobrze czułby się w
Indiach. ;)
Z przyjemnością przeczytałem. :)
Dobrego humoru nigdy nie za wiele:)
fajne refleksyjne przekazy:)
Pozdrawiam.
Marek