Smak wypraw...
Jedni ostrzą swe pazury...,
Ba, kupują nawet raki,
Ekwipunek-aby góry-
Móc zdobywać.-Ja tam takim;
Nie zazdroszczę, bo i po co?
Inne mam upodobania...
Mnie pagórek starcza nocą...
Który Frania...? mi odsłania...
Bez strat, bez narażeń życia,
Do jednego dążę celu;
Byleby dobrą pozycję
Móc zająć.-Jak w PRL-u
A że dzisiaj demokracja...,
Wszystkie chwyty dozwolone...
Raz jej, a raz moja racja...,
Jutro może...spytam żonę...?!
Komentarze (4)
A no spytaj - spytaj Rubin, to Cię z grzechów
wyspowiada
Liberalizm Ci wybije – z Frani będzie marmolada.
Piękny bezbłędny humorystyczny wiersz. Czyta się
jednym tchem. Dzięki, że wywołałeś mój uśmiech.
ladnie z duza dawka poczucia humoru:)
hihih dobra wyprawa nie jest zła jeśli smak przygoda
ma :) fajny z humorem ...brawo!
Idealnie złożone rymy , wiersz świetne napisany .
zabawny, istna humoreska {frani Ci się zachciało :)
Świetnie porównana wspinaczka górska {której nawiasem
mówiąc szczerze nie cierpię } do życia . Podziwiam i
pozdrawiam gorąco