Śmierć
Bladnę, usycham.
Uczucie nie określone.
Nagle całe życie ucieka,
Tych co kochałam, nienawidziłam –
pamiętam…
Bladnę, usycham.
Me oczy błądzące.
Pod powiekami się chowające,
Lecz to nie zabawa w chowanego – to
śmierć mój drogi kolego…
Bladnę, usycham.
Tęsknię za Bogiem.
Cierpię, tylko w Bogu nadzieja
I w modlitwach bliskich –
Westchnienia…
Blask, uśmiech.
Jestem już w niebie,
Blask, uśmiech nikt o tym nie wie.
Raduję się tu do woli,
Nie martwię się o jutro –
przyzwyczajam się powoli…
Dla Ciebie Babciu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.