Śmierć.
--- komu ... ??? --- BOGU ---
Ściska mnie serce, gdy myślę o niej.
Lecz muszę myśleć o Pani tej.
To ona życie me zakończy.
Ze światem tym mnie rozłączy.
Nie wiem, kiedy spodziewać się jej.
Pani – na wszystkich rozgniewanej.
Nikt jej nie lubi, każdy nienawidzi.
Lecz respekt wzbudza i nikt z niej nie
szydzi.
Wyobraźnia pracuje.
Jej wygląd buduje.
Oczy czarne jak smoła.
Głos jak huk toczącego się koła.
Spojrzenie okrutne i zimne.
Zamiary bardzo „niewinne”.
Kocha niszczyć ludzkie życie.
Rozpoczynać inne bycie.
Przychodzi znienacka szalona.
To śmierć – tak to ona.
Czekam na nią cierpliwie.
Chcę być osądzona uczciwie.
Bezwzględna ta Pani.
Często ludzi rani.
Źle ich ocenia.
Niszczy ich dobre mienia.
To ona na trzy strony rozsyła.
Do nieba, czyśćca lub piekła wysyła.
My na to nic nie poradzimy.
Być zgodni z tym musimy.
Wielu ludziom przynosi ukojenie.
Lecz niektórym olbrzymie cierpienie.
Nie liczy się z uczuciami.
Kieruje się tylko swoimi myślami.
A ja na nią czekam cierpliwie.
Chcę przyjąć ją bardzo godziwie.
Więc przyjdź do mnie moja Pani.
Śmierci – przyjdź. Tu Ciebie nikt nie
zrani.
by Dżoana
… a ja tylko czekam …
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.