Śmierć
To skrócone opowiadanie... prawdziwej histori...
W śnie ujrzałam dziwną postać...
Była blada i w płaszcz czarny odziana
Była smutna i taka niechciana
Po jej twarzy widać było że coś ją bardzo
dręczyło
I spokoju nie chciało dać...
***
Nagle po długim milczeniu
Odezwała się szeptem zimnym
I powiedziała:
-Wybacz mi...
Ja od niechcenia zapytałam się jej
Co mam jej niby wybaczyć
Ona powtórzyła:
-Wybacz, wybacz mi proszę...
Wypowiedziała te słowa jeszcze wiele
razy
Ja tego dłużej nie wytrzymałam i ze złością
powiedziałam:
-O co ci do cholery chodzi!...
Postać ta się przeraziła
Posmutniała jeszcze bardziej
zaczeła płakać i przez łzy wydukała
To co zwykle:
-Wybacz mi
I dodała:
-Ja nie chciałam to nie moja wina...
-Przepraszam...
Poczym znikneła i nawet nie wyłumaczyła co
się stało...
***
Obudziłam się i nie mogłam uwierzyć w to co
widzę i słyszę
Wtedy już zrozumiłam
Zrozumiałam to co chciała przekazać mi
Ta pani w mym śnie
Bo to była śmierć
Lecz było już zapóźno...
By cofnąć czas...
By zrobić co kolwiek...
Bo mój tata już nie żył...
TYLKO PAMIETNA DATA POZOSTANIE ZE MNĄ:
27 IX 2005....
Czy to moja wina.... Chyba tak... Tęsknie.... I żałuję...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.