śmierć
poranny powiew chłodu
on przeszywa mnie
zwiastuje jej nadejście
przeraża to mnie
kroczy w moja stronę
ja odsuwam się
widzę białe dłonie
twarz przesłania mrok
długa, czarna szata
drobny, płynny krok
próbuje się oddalić
dogania mnie jej wzrok
już ma mnie w swych ramionach
ja wciąż buntuje się
wysiłek mój jest próżny
ponieważ nie ma mnie
autor
zamalowana
Dodano: 2008-01-21 17:59:33
Ten wiersz przeczytano 641 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.