Śmierć
Przychodzi bez ostrzeżenia
I zabiera ludzkie istnienia.
Wciąż czyha pod twymi drzwiami,
nie przychodzi z kolegami.
Jak samotny myśliwy wypatruje swej
zwierzyny,
nie zważając na swe czyny,
ma ręce pełne roboty,
wyszukując tych, którzy mają kłopoty,
jak żniwiarz zbiera swe plony,
nie ma wobec niej skutecznej obrony,
przychodzi nagle i tak szepce ci do ucha,
„twój czas nadszedł,”
taka jest Kostucha,
czy jesteś bogaty czy ubogi,
i tak weźmie cię na swe rogi,
raduj się z największego daru,
nim ona wkroczy w twe życie
i ujrzysz kostnice.
The end
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.