śmierc frajera
kolęda obrazoburcza
bóg się rodzi
moc truchleje
i radością kretyn tryska
słabnie w oczach
ma nadzieję
pianę zgonu tocząc z pyska
nie zdążył się skalać myślą
do nieba trafi na pewno
referencje dobre wyślą
rzeźnicy za trzodą chlewną
nie podskoczy nie ubodzie
na wadze złoży swe cielsko
niech nie sądzą w piotrogrodzi
że ulegał grzechom często
kwiczy pięknie
ryj zadziera
i do pana wznosi lament
odpuszczenie
pewne teraz
więc pod topór łeb oddaje
wniebowzięty tą ofiarą
i nadęty do rozpuku
nie widzi spod tłuszczu zwałów
że o nic narobił huku
zginie jak bańka mydlana
choc będzie miał pogrzeb piękny
z błogosławieństwem kapłana...
chyba, że nie zaoszczędził
z cyklu Hymny copyright mago 2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.