Śmierć - jak to bardzo boli...
W domu grobowa cisza
Choć ludzi tłum - nikt nie odzywa się
Mieszczą się w jednym pokoju wycierając
łzy
Ktoś odszedł - wiem...
Ubrałam się w czerń i ze spuszczoną głową
zaczęłam iść.
Przekraczając próg pokoju zobaczyłam
twarz
Bladą,ale uśmiechniętą
Usta sine i zimne
W oczach pojawiły się łzy
Znana mi osoba odeszła...
W sercu ból
W oczach łzy
W dłoni list...
Nie zwracając uwagi na otaczających mnie
ludzi zaczęłam iść w stronę trumny
Na chwilę spuściłam głowę
Gdy ją podniosłam spojrzałam na zamknięte
oczy...
Tak bardzo wtedy chciałam ,żeby otworzyły
się
Podniosłam po chwili rękę w stronę ciała
Z drugiej ręki wypadł list - nie zauważyłam
nawet tego
Zawsze bałam się ludzi, którzy zasnęli
głębokim snem
Lecz teraz nie czułam żadnego strachu...
Choć łzy nie pozwoliły spokojnie patrzeć na
twarz spuściłam głowę i...
I w tym samym momencie położyłam rękę na
złożone do modlitwy ręce...
Trzymając zimne dłonie Kochałam coraz
bardziej
Coraz mocniej chciałam przywrócić
życie...
Gdy znów podniosłam wzrok
Udało mi się wypowiedzieć dwa słowa :
KOCHAM CIĘ!
I pocałowałam zimne i sine usta...
Przyszedł ksiądz a ja...
Ja nadal trzymałam dłonie tak bardzo
chłodne
Zamykając trumnę - patrzyłam na jego
uśmiech i płakałam
Ktoś przytulił mnie - nawet nie wiem kto to
był też miał w oczach łzy!
Spuściwszy głowę zobaczyłam białą kopertę
zaadresowaną do kogoś mi bardzo
bliskiego...
Wszyscy wyszli - zostałam sama
Gdy wzięłam list do ręki wybiegłam
Pobiegłam do rzeki, tam znalazłam
butelkę
Wsunęłam list i...
Rzuciłam ją w dal...
Powiedziałam tylko:
Żegnaj ukochany ,kiedyś napewno się
spotkamy!
Choć minęło już sporo czasu
Nadal żyję tamtym dniem...
Pokochałam kogoś już na zawsze
Lecz
Nie wiedziałam, że odejdzie tak szybko!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.