śmierć Marii
purpurowy płaszcz płowieje w słońcu
i tak -
jest mi wstyd za wszystkie słabości
Golgota na którą sama znosiłam kamienie
z półką skalną
by odpocząć
po dniu a przed nocą
myśli spadają w otwarte dłonie
są brudne
usta pełne skarg
a ty rokrocznie powtarzasz drogę i ból
zmieniają się tylko krzyże
coraz cięższe
mimo to pozwalasz się prowadzić
za ostatni próg
więcej nie uniesiesz
Komentarze (5)
mocny w przekazie.
Świetny wiersz:)Pozdrawiam serdecznie.
Nie umiem komentować tak doskonałego wiersza, zatem
tylko poczytam, raz i drugi i pokłonię się POETCE z
podziwem, dobrego wieczoru życzę.
Zadziwiasz swoimi przemyśleniami. Maria więcej dźwiga
niż może.
Pozdrawiam
Do zadumy...
Pozdrawiam serdecznie...