Śmierć ojcowskiego uczucia...
Tato...?
Stała za zasłoną
W bojaźni zgarbiona
Czekała na powrót mamy
W szybę dudniły krople deszczu
Też jakieś z lekka zgarbione
Może z bólu...?
Może z rozpaczy...?
Nieszczęścia dnia wczorajszego
Spływały z jej pustych oczu
Topiły ją w bezdennej ciszy
Rozmył się obraz boleści
Niewidzialne stało się dobro
A ona patrzyła w otchłań
I bała się jego odzewu...
Tata wrócił pijany
Żelazko uniósł w górę
Zamknął drzwi betonowe
Na klucz niczym bezdech kata
I zbliżył się do dziecka
Wbijając szpilkę w balonik
A strach był większy od bólu...
Śmierć ojcowskiego uczucia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.