Śmierć pijaka
Naśladowanie z K.I.G., z wątkami autobiograficznymi. Da się śpiewać na melodię "Śmierci poety" Kultu.
Nie pomogli znachorzy, ani kapłani Boży,
ani lekarstwo
Przyszedł stary konował, przebadał,
zdiagnozował:
Wątroby marskość.
Wybuchły w domu śmiechy: "Oto kara za
grzechy, losu rewanże!"
Oto się kończy chlanie i czasu
marnowanie
Wieczne melanże.
Ojciec cały w ekstazie: "Nie będzie już na
gazie wracał nad ranem!"
Gdy go wątroba boli nie będzie w
nekropolii
Siedział z szampanem.
Zbiegły się babki, dziadki, wujek ze strony
matki,
Cała rodzina
I orzekli ze zgrozą, schyleni nad
diagnozą:
To wina wina!
Orzekli: "Bądźmy szczerzy, niechaj się
teraz zmierzy ze swoim losem!"
Przecież co robi- wiedział, gdy na peronie
siedział
Nad Komandosem.
Zna go dobrze nasz Szczecin. Pożyczył szmal
i leci każdego wtorku.
Zamiast nad książką siedzieć, pochłaniać
chciwie wiedzę
Chlał piwo w Worku.
Skrzypnęly niebios bramy, wyszedł Stwórca
pijany, rozwarł ramiona.
Wyściskał duszę krótko, potem ugościł
wódką
Gdy pijak skonał.
Wyjaśnienie odnośnie przedostatniej strofy: Worek to szczeciński pub ze świetnym piwem i jeszcze lepszym klimatem. Kto ma wiedzieć, ten wie, o czym mowa...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.