Śmierc, Przegrywa z miłością
Dla mojej cudownej dziewczyny ktora nie zawsze jest wypoczęta :)
Śmierć...
Przychodzi z nienacka
Wszystko zabiera
Nie lituje sie nad nikim
Z nią nie ma negocjacii
Zabiera dusze zostawiając ciało
Śmiejąc sie fałszywie
Mówi Nieprzejmuj się
Nikt za tobą nie tęskni
Ja wiem że tęskni....
Wyrywam sie spod płaszcza
Ona zaciska
Swe trupio zimne kosci
Czuje jak sie dusze
Nie moge nabrac powietrza
Szał ogarnia mnie
Wyrywam sie
Lecz bez skutecznie
Wtem słysze głos
Anielski głos
Niczym melodia miłości
Szeptem woła mnie
Wzywa do siebie
Przenika Czarny płaszcz oprawcy
Jasnosc przebija ciemnosc
Śmierc znika...
Podążam za głosem
Ide jasnym korytarzem....
I w tem budze sie
Rozesmiane oczka patrza na mnie
Usta mówią...
Hej to ty jestes aniołem ?
To głos niszczący ciemność
To jasność mego życia
Cel ....
Uśmieszek na ustach
I dwa słowa wydobywające się
-Kocham Cię
Ohh aniele strożu moj
A raczej anielico ....
Dzis tak leżałem na jej kolankach... :D juz wiecie z kąd ten twór :D
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.