Śmierć przyszła cicho
Ku pamięci tego, który odszedł do wieczności... [*] 11 listopad 2006 rok
Wolę być pracoholikiem,
chodzić do szkoły niż siedzieć tu
bezczynnie.
Jakbym stała w miejscu.
Gdy jestem tu gdzie jestem,
czyli w domu zaczynam
wracać myślami w pamięci
do mojej przeszłości.
Do tego co się stało,
do tego co wiem.
Do tego co widziałam,
do tego co mnie spotkało.
Nie liczę na litość ani współczucie
bo tego nie potrzebuję.
Wracam do dni, kiedy On jeszcze żył.
Pamiętam jak umierał, jak leżał w
szpitalu,
jak modliłam się za niego w Kościele
lecz nigdy nie poszłam go odwiedzić.
A On w końcu umarł w tamten
pochmurny dzień 11 listopada 2006 -
ta data na zawsze w sercu pozostanie.
Dzień Niepodległości - pewnie jest dumny,
że to się stało właśnie w ten dzień.
Pamiętam trumnę przed, która stałam.
Chcięli żebym się z nim pożegnała
lecz ja się rozpłakałam.
Nie byłam w stanie podejść do niego.
Czy kiedyś sobie to wszystko wybaczę?
Nie wiem...
Jak mam poprosić zmarłego o
przebaczenie?
Modlitwą za niego a raczej za duszę jego?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.