Śmierć tańcząca na pajęczynie...
Co dzień hamując łzy marmurowe,
Korytarzami zasypuje smutek,
Śmiejąc się na przekór deszczowi.
Gdzie marzenia sunące po tęczy?
Czy odeszły w niebycie,
Ocierając się chustą żałobną,
Zdawkowymi pytaniami zbywając,
Wszelkie głębokie odczucia?
Sens życia zatracony,
W omówionym już temacie.
Śmierć ulotna,
Na wiatru pajęczynie,
Skradająca się niczym cień.
Przywłaszcza sobie me zmysły.
Nieme słowa,
Głuche argumenty.
Oplata umysł.
Płacz, nieustający szloch.
Krzycząca dusza krwawi,
Siły znikają,
Zamykając spirale życia.
Komentarze (2)
Trzeba było dodać dopisek, że to odczucia po śmierci
(niepotrzebne skreślić) synka wnuczki babci... nie,
babcia i dziadek już by nie spowodowały lawiny
punktów.... Oni mogą, ba! powinni umierać... To
dopiero jest poezja!
hej hej. uśmiechu, po burzy zawsze wychodzi słońce.
Uśmiechu.
pozdrawiam/+