Śmierć Życia.
Dla paranoicznie-schizofremicznego Życia mojego...
Zakuli mnie w kajdany.
Oczy zawiązali.
Szmatą przekrwiona.
Papieros do ust wsadzili...
...i zapalili...
Do skroni bron przyłożyli.
Strachem odurzyli.
Śmiech szaleńca wzniósł się ku Bogu.
Aby mnie przywitał w progu.
Ale Bóg usłyszeć mnie nie chciał.
W piekieł czeluście odesłał.
Teraz z nowym przyjacielem żyje.
I następna ćwiartkę z nim pije.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.