Śmierci prorocy
Kiedyś rozumieliśmy się bez słów
dziś nie rozumiemy się wcale, cóż,
a bez słów siedzimy, gdy dzieli nas stół
ze śniadaniem.
Zamiast czytać z nut Twych oczu
czuję tylko chłód rozwodu
i ust i znowu dzielimy kołdrę na pół
a potem pół na dwóch na ławce,
alkopsycholog
zamiast ciepła rąk, marzną palce – jak co
noc
Tak co rok zamarzam w tej walce
dla odmiany – już nie marznę na klatce
co z tego, chłód i tak czuję w klatce
piersiowej
noszę lód, zamiast serca – w komorze
lodowej.
Nasz płomień wygasł albo ledwo się tli
nożem przekreślam czwórkę, co pięć dni
co pięć nocy, w dalekiej przeszłości
wyśnili nam przyszłość – śmierci prorocy.
Komentarze (4)
Smutno kiedy chłód serca i zimno rąk.Pozdrawiam
serdecznie
Długością stołu rozdzieleni,
miłość umiera - kto to zmieni?
Pozdrawiam.
nie warto się męczyć pozdrawiam
Miłość już traci sens, czy warto tak męczyć się?
Pozdrawiam