Śmierci życie
umiera kiedy ją dotyka
skórę ogień spala
namiętność ciało oszałamia
usta zalane krwią
sine...
śniegu blask zamarł
w jej oddechu
oczy otwarte błękitne
jak niebo nad nią...
nie! ono czarne jest
rozświetlone gwiazdą
śmiertelną gwiazdą
zawsze kiedy on ją dotyka
widzi obraz ten
zatapia się w myśli
myśli o śmierci swej
ciało jej na śniegu
jak podczas snu
owite mgiełką smutku
samotności
krew kapie na posłanie
rozpływa się strumieniem
czerwonym... dzień zagłady
nadchodzi, uwolnić jej nie chce
zostaje sama na posłani
on odchodzi... z uśmiechem
dostał czego chciał
ona została...
słaba i obolała wstaje
podnosi sie...zbiera rozdarte
ubrania...
jak w transie odchodzi
umarła ponownie...
to nie był pierwszy raz
ostatnim też nie był
dalej będzie umierała
aż do dnia, w którym
powstanie z grobu swego
i jako NEMEZIS swej
zemsty dokona...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.