Śmieszka
Zarzuciłeś, że jestem rozrzutna,
że zbyt łatwo uśmiechy rozdaję,
no, mój drogi, ja nic nie poradzę,
w moim świecie są takie zwyczaje.
Tylko ranek zapuka w me okno,
już się śmieję, choć szyby wilgotne,
wieczór barwą nadciąga ponurą,
zmieniam w radość czego się nie dotknę.
Wiesz najlepiej, że jestem okropna,
błyskiem w oku uwodzę wciąż ciebie,
nawet nie chcę się tego wypierać,
że pocieszam, gdy jesteś w potrzebie.
Sam rozumiesz, musi być wesoło,
wtedy wszyscy poczują się lepiej,
no, więc nie bądź już taki zazdrosny,
tylko śmiechu mojego bądź echem.
Komentarze (9)
,,tylko śmiechu mojego bądź echem''- Dobrze będę....
W tym wierszu pełnym metafor jesteś sobą i taka
bądź....radość choć smutek drąży wnętrze to najlepsze
lekarstwo..pozdrawiam...
Uśmiech lekiem na wszystko..nic nie kosztuje..a tyle
radości i kolorów daje.."Łapać uśmiechy i rozdawać je
smutnym..ale nie wszystkim, nie należy być
rozrzutnym.." :)..Jestem za :).. M.
bardzo lubię Twoje wiersze, właśnie za tą radość i
uśmiech :-) ("zmieniam w radość czego się nie dotknę"
może by tak wyrzucić "nie") pozdrawiam :-)
do dziadka, o ile mi wiadomo,są kultury, gdzie i na
pogrzebie wypada się śmiać, czyli nie ma reguł
niewzruszonych:)
Slicznie i milo tu u Ciebie..:))
Trudno śmiać się na pogrzebie,chociaż denat jest już w
niebie i jest powód do uśmiechu, szczególnie gdy żył
bez grzechu!
Jak na śmieszkę przystało - śmiechem weźmiesz wszystko
i będziesz piszczała - mało.
Dziękuję za ten uśmiech! Właśnie go otrzymałam!