smocze drzewo
to banalne jak szybko
wsiąkam w wulkaniczne skały
ostre jak żyletki stosy pumeksu
pod Teide
miejscowi śpiewają:
jesteśmy potomkami Atlantów
nacinamy pnie smoczych drzew
by leczyć się ich krwią
na spacerze zdejmuję z kamieni
szum oceanu nasiona piasek
ślady spojrzeń brązowych oczu
i śmiech
autor
zapomin
Dodano: 2009-12-28 23:33:04
Ten wiersz przeczytano 660 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.