Smocze łuski
Rozgoryczonym, którzy swoje lęki, rozczarowania i problemy toksycznie przelewają na innych... niech i dla nich zaświeci słońce... Moim wrogom...
Zapach jesieni
Oddech głęboki
Spokojne milczenia potoki
Księżyc swawolnie się mieni
Świetlisty mrok
Suchuteńki kącik oka
Przestrzeń ukołysana, szeroka
Wzruszony potulny smok
Opuchnięte oczy
Ach! Eustachy kochany!
Już nie musisz być zapłakany
Teraz już zwiewnie kroczy
Zdarłeś bransoletę goryczy
Ukojenie poranionej duszy
Cisza niepokój ogłuszy
Teraz ulga, zaznasz słodyczy
Teraz złotem twoje serce
Odzyskałeś coś stracił
Duch się znacząco wzbogacił
Nie pytaj o więcej
Nie zioniesz jadem
Nie jesteś już złośliwym gadem
Teraz potrafisz być człowiekowi bratem
Żyjesz w zgodzie z samym sobą i ze
światem
Pisałam wieczorem w pociągu wspominając "Opowieści z Narnii" ("Podróż Wędrowca do świtu"), choć dość dawno czytałam. W każdym z nas jest taki egoista Eustachy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.