Smoczek nadziei
Dla spragnionych obecności...
Przychodzisz gdy tylko zasnę
a pantofle Twojej świętości
sprawiają że nie słyszę
Twojej obecności
bez pukania i wycierania skrzydeł
pytasz się czy jestem zdrów
i codziennie to samo kłamstwo że NIE
bo lubię jak do mnie myślisz
dając mi kieszonkowe dobrych rad
a ja zapamiętując je
spisuję swoją własną biblię sumienia
a gdy odchodzisz
kciuk desperacji boli mnie od ssania
bo Ty Boże Ojcze
ciągle zapominasz dać mi
smoczka nadziei
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.