smugą
na jakie licho oszczędzam słowa
i tak się wszystkie zdewaluują
upycham w wersy potem w skarpetkę
nie pozwalając nikomu ująć
bzdury przepióry bziki mętliki
co niczym mary snują wśród nocek
za wierzejami cieni stęsknionych
gdy nieopatrznie rymem zbełkocze
bywa po smętku w noc księżycową
czasem się któreś wymknie na świstek
popatrzeć w oczy temu co kocha
biedne bezwiedne i samoistne
03.01.2010
autor
Alicja
Dodano: 2010-01-03 00:48:22
Ten wiersz przeczytano 583 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (8)
Niech się wymykają na te świstki, jak najczęściej.
ręce opadają poczytaj troszkę mej poezji zachęcam do
komentarzy
Tytuł bez sensu, a cały wiersz to co poniżej (po
prostu mniej gaworzyć):
"na jakie licho oszczędzam słowa
i tak się wszystkie zdewaluują
[...}
bywa po smętku w noc księżycową
czasem się któreś wymknie na świstek
popatrzeć w oczy temu co kocha
biedne bezwiedne i samoistne"
Nie oszczędzaj słów, daj im swobodnie "wymykać się na
świstki"
lubię tą Twoją żonglerkę słowem, jest perfekcyjna
bardzo mi się podoba, tak to rola słów
bardzo dobre przemyślenia. powodzenia ;))
podoba mi się..jednym tchem przeczytałam...pozdrawiam