Smutki
patrzę na ręce
widzę smutki
jest ich sześć
to zrośnięte fragmenty
mego ciała
nie duszy
łzy
rozpacz
upadki
niechciane
powroty do życia
ciężar
który muszę dźwigać
patrzę na ręce
widzę szpitalne łóżko
białe ściany
białego na pocieszenie
misia
biały fartuch lekarza
nie chcącego
ale zmuszonego
mi pomóc
patrzę na ręce
widzę smutki
jest ich więcej
niż sześć…
Komentarze (3)
Twój wiersz świetnie oddaje smutek...całkowicie się z
nim zgadzam...buźka
Ciekawy wiersz, sześc smutków jak dni tygodnia, tak go
rozumiem, a siódmym jest lekarz , który przynosi ulgę
w cierpieniu
Znakomicie ujęte. Czasami też widzę te swoje smutki.
Staram się je odpędzić od siebie.