Smutni.
Znam ich wszystkich już bardzo długo.
Razem nie jeden raz topiliśmy słońce,
śmiałym wrzaskiem budząc nocne zjawy.
W czerń skakaliśmy za ręce, by zapaść w
sen.
Myślę o nich. Zwłaszcza po słowie
"cześć",
gdy każdy ma już tylko swoją drogę do
domu.
Nie muszę śmiać się i uważać na słowa.
Wolny umysł. Tak to się chyba nazywa...
Myślałem często, że to ja jestem
najsmutniejszy.
Że to ja prawdziwy jestem z głową
spuszczoną.
Wlepione oczy w szybę autobusu, a mokry
świat
wciąż potrafi jakimś cudem spłatać mi
figla.
Komentarze (1)
"W czerń skakaliśmy za ręce, by zapaść w sen."
wspaniałe... Życiowy, prawdziwy wiersz.