smutny jak nekrolog
Czasami nawet myślę... (że myślę zbyt
wiele).
- I znowu – liczę grosze, których jeszcze
nie mam.
Upadam – aby powstać... – by znów mieć
nadzieję
na rozdanie, które z ręki – da... -
wielkiego szlema.
Taki jestem... – Wciąż prostaczek a
marzyciel durny
(- i miłość – lekką ręką przeznaczam na
straty)
- bo – deski hebluję!.. (– wciąż na swoją
trumnę.)
Wręcz - trumien mam dostatek... – tak
brzydko - bogaty.
...
Jeszcze tydzień – i miesiąc... (- zeszły
lata całe.)
Parkiety – deszczułki heblowane w
pocie...
- A po co mi pisanie?.. (– nikomu nie
znane...)
(- jak nekrolog... - zamieszczą na
dziurawym płocie.)
około 1992 r. - w depresji
Komentarze (33)
Aniu! - ludzi (portal) beja ogromnie cenię. Nawet tych
nielicznych, z którmi zdarzało mi się pozostawać w
zajdłymwręcz sporze u podstaw. Każdy z nas- jest
tłem... - dla każdego z nas. -I dzięki temu jest
poetycka- prawdziwa rzeczywistośc. - nigdy przed dobą
internetu nie było tak wielkiego salonu dla poezji i
dla nas. - oczywiście ma on swoją specyfikę, ale -
jako płaszczyzna- przestrzeń wymiany - jest niezwykle
szeroki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Podoba mi się ta zaduma nad sobą w płynnym tekście.
Bez przesady Wiktorze z tym "nikomu nie znane", a
ludzie z beja to gips? Miłego poniedziałku:)
Czytam, Wiktorze, z wielkim zaciekawieniem...
Oczywiście, rozumiem (tzn - staram się) stan w jakim
pisałeś ten Wiersz (coś, niecoś wiem o takich
stanach... znam z autopsji...).
Tymczasem przychodzi mi do głowy jedynie taka oto
refleksja: nie jesteś prostakiem, jesteś człowiekiem
wyjątkowo inteligentnym. Piszesz o sobie bardzo
szczerze - to wielki plus. Oczywiście - trza posiadać
talent jeszcze, a tym Pan Cię obdarzył. I myślę, że
Twoje wiersze nie zawisną na dziurawym płocie - bo to
zabytki, które bez szwanku przetrwają próbę czasu.
Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia, Wiktorze :-)