Śniadanie na trawie
Mamy lato!
Śniadanie na trawie
(czyli Wybieram Panie – mimo wszystko)
Dzisiaj o trzeciej zero cztery
(Na dworze było jeszcze szaro)
Musiała nadejść, do cholery
- Gość nieproszony: moja starość.
Chociażbyś mnie wyciągał końmi
Już mnie nie skusi żadne ciało,
Bowiem z rozlicznych pięknych łon mi
Łono natury pozostało.
A więc pakuję swój kuferek
Stając się lata awangardą:
Dwadzieścia trzy kanapki z serem,
Czterdzieści sześć jajek na twardo,
Pięć pęt kiełbasy, gąsior wina,
Garnuszek skwarek, gęsią szyję...
Siadam na trawie, jeść zaczynam
- Od razu człowiek wie, że żyje!
Od razu człowiek jest wesoły,
Gdy w górze chmurki mkną puchate,
Kukułka kuka, brzęczą pszczoły,
A słońce grzeje – jak to latem.
A ja zabieram się za żarcie
Sam, albo lepiej – z kolegami.
Choć słońce grzeje wciąż uparcie,
Jest też cień miły pod drzewami.
O tempi belli! (piękne czasy)
Serwetki, papierowe kubki...
Nie ma już wina, ni kiełbasy,
Po jajkach tylko są skorupki,
Pięć skwarek w garnku mi zostało,
Lecz już ich nie zjem. (Z taką zgagą?).
Czas podnieść najedzone ciało.
W krzyż weszło jakieś mi lumbago,
A jeszcze mrówki, deszczyk z góry...
Wystarczy, żeby mnie przekonać:
WSPANIAŁE ŁONO JEST NATURY,
LECZ LEPIEJ WYBRAĆ INNE ŁONA!
Komentarze (18)
Fajny piknik na łonie, ale bez pani ani
rusz...wszystko inne się przeje :):):)
Witaj Michale.
Oj, była to, niesamowita wyżerka, na tym łonie
natury.:)
Jednak, Peel, po paru niewygodnych kroplach deszczu,
wybrał, inne łona, że są milsze.:)
Rozbawił mnie wiersz.
Pozdrawiam i dobranoc.:)
Tylko używać wszystko z rozsądkiem, aby nie odejść
przedwcześnie na łono Abrahama.Pozdrawiam z uśmiechem.
- filuternie, frywolnie, fajnie - czuć w tym wierszu
wakacje :)
Na jednym łonie można dobrze zjeść i zaczerpnąć
powietrza a na tym drugim można się rozkoszować,aż
brakuje powietrza...wybór należy do peela...tak
właściwie to zastanawiałam się z uśmiechem czy tyle
można zjeść :))pozdrawiam serdecznie.
Dobre :)
Gdyby peel przeszedł na islam można mieć na stałe łona
cztery ;)
Pozdrawiam :)
:)) Decyzję peela gorąco popieram, zważywszy na to jak
zakończyło się "Wielkie żarcie" Marca Ferreri.
Miłej soboty:)
Przypomniałeś, to Ci zostawię,
napisało się w 2013...
Wierzę, że nie tylko smak kawy
z nas pamiętasz.
Trawy w mleczach.
Koc. Serwetkę.
Stokrotki i koniczyny.
Jeszcze bzy, czeremchy w odurzeniu.
Gdzieniegdzie parkan z jaśminu.
Odważnie chciałam więcej.
Wtedy - nie przestrzegłeś...
I masz rację, miniona noc prawie lipcowa. Powietrze
stało, nawet okolicznym psom nie chciało się odzywać.
Tylko syreny wciąż się darły na przelotówce.
Wszystko bez kropli z deszczu.
A starość z Twojego wiersza?
Nie taka straszna.
Oby wszyscy mogli jej doczekać w szczęśliwym zdrowiu.
Pogodnego dnia, Michale. Bo telewizor straszy burzą.
Trzeba mieć zasadę, że wszystko można, co nie można -
tylko z lekka i ostrożna. hahahahaha Miłego dnia z
uśmiechem:)
:))
Pozdrawiam.
Dziękuję za uśmiech :))
głodny marzy o jedzeniu na łonie, sytyemu marzą marzą
się inne łona
uśmiałam się:))
chciałoby się powiedzieć...
Dzień Dobry hahahahahha:)
miłego dnia;)
Wypisz, wymaluj Édouard Manet, zwłaszcza puenta :-))
Pozdrawiam ciepło, Jastrzu :-)
:))