Śnieżne drzewo życia
W pewnym ogrodzie,
olbrzymim i dzikim,
stoi stare drzewo.
Listowie skrzy zielonością.
Wtedy też okolica
tętni życiem, ludzie przychodzą,
biją pokłony przed samo-odradzającą
się witalnością, kosztują owoców.
Nie są zakazane, wręcz przeciwnie.
Przychodzi jesień.
Ludzie, chronią się
w izbach, przy cieple ognisk.
Zapominają.
Zima, drzewo stoi samotnie.
Nie wiadomo czy dotrwa kolejnej wiosny.
Jest słabsze niż zwykle.
Nie skarży się jednak.
Wtedy to, przy zamieci
pojawia się pewna postać.
Trzy razy oddaje pokłon śnieżnemu
Bogu życia.
Z izb patrzą na nią inni -
kręcąc karcąco głowami.
Ja, mimo że przemarznięty
do szpiku kości.
Trwam przy drzewie
Trwam tyle, ile trzeba.
Gdy ludzie, fałszywie oskarżając,
zamykają mnie w cuchnącej celi.
Już wiem, wiem że wygrałem.
Wiosna przychodzi dzień później…
Komentarze (5)
Pierwsza myśl...stare drzewo i stary człowiek...mają
tyle wspólnego...choć wiosna może zaskoczyć...
pozdrawiam serdecznie
Bardzo ciekawy wiersz, owe drzewo też, pozdrawiam :)
interesująca historia, zaskakująca, ma coś w sobie
https://www.youtube.com/watch?v=s0NNV5cAE78
Najstarsze drzewo w Polsce ma 1300 lat jest starsze od
naszej Polski. Pouczający wiersz
Poukładany, pozdrawiam piątkowo.
Ciekawie poprowadzona opowieść o tym, że
bezinteresowność popłaca.
Miłego czwartku:)