Sny szare
Tak blisko byłem,
już dotykałem.
Lecz się zbłaźniłem,
przez głupstwa małe.
Za bardzo chciałem,
osiągnąć cele.
Jak swoje brałem,
a to zbyt wiele.
Teraz łzy ronię,
płacz mnie kaleczy.
Od ludzi stronię,
i prostych rzeczy.
Za szybko czułem,
sił swych nadmiary.
Wszystko popsułem,
prze kłamstwo wiary.
Za stan mądrości,
brałem swą skromność.
Bez uległości,
wiarę przytomną.
Łez się nie wstydzę,
ponoszę karę.
Prawdy nie widzę,
tylko sny szare.
Tak blisko byłem,
już dotykałem...
Komentarze (7)
Łzy oczyszczają z toksyn... Pomimo, że lubimy słońce i
deszcz jest potrzebny... Pozdrawiam ciepło :)
tak blisko a tak daleko ... nielekka ta życiowa udręka
Na tak, no może bym tylko zamienił wers szesnasty na
"przez nadmiar wiary"
Pozdrawiam z plusem:)))
Intrygujący wiersz... szare sny czyli nie do końca
kolorowe... Nie zawsze warto dążyć do ogólnej
akceptacji jeśli człowiek źle się z tym czuje... bo
działamy tak jakby przeciwko sobie... Łatwo napisać,
gorzej jednak zrobić i te rozterki wyczuwam w
wierszu.... Tylko kto ich nie ma... chyba mamy
wszyscy... Pozdrawiam serdecznie
Mądry pouczający wiersz.Pozdrawiam serdecznie.
Nie wszystko można zdobyć, zbyt pochopne działania
przynoszą odwrotny skutek...
pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
"Tak blisko byłem,
już dotykałem..."- to częsty stan niespełnienia.