Something like my diary 2
Byłam tam. Pod Jego blokiem. Patrzyłam na światło, które stamtąd padało. Czy On tam był…? Przez zasłonięte okna próbowałam podejrzeć obcy świat. Zamknięty dla mnie na cztery spusty. Świat moich marzeń. Świat… może wyimaginowany? Może wyidealizowany? Świat, do którego nie mam wstępu. Świat… dla którego żyję. W który wierzę. Że jest dobry, piękny i szczęśliwy, wierzę. I samo jego istnienie, choć go nie mogę dotknąć, poznać, sama myśl, że jest, sprawia, że się budzę, że żyję. Zgadzam się umierać, każdego dnia zbliżać się do śmierci psychicznej, mając przed oczami Jego widok. Tak, chcę umierać z Nim przy sobie. W sercu, w głowie. Chcę, żeby prowadził mnie za rękę przez tunel cierpienia i ciemności, który mi wybudował. Tylko On – konstruktor – może mnie przeprowadzić. Nie muszę być z Nim. Już to rozumiem. Rozumiem cel życia. Muszę przejść przez wszystko, co On mi dał i gdy dojdę do mety, gdy wyczerpana padnę na kolana… Wtedy spełnię swój obowiązek trwania w miłości. Umrę szczęśliwa, wykonawszy całkowity plan mojego istnienia…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.