sonet dla nieobecnej
Tego dnia kiedy miała nadejść zima
kot w starej szafie szukał sobie
miejsca;
ona skrzypiąco na to się godziła.
Pies jeszcze machał ogonem na szczęście
choć już przeczuwał że nigdy nie
wrócisz,
że cię w tym domu nie zobaczy więcej.
Zegar milczeniem kukułkę zasmucił,
też nie potrafił twej zdrady zrozumieć
rozkazująco wskazując na buty.
Wyszłaś tak wolno jak tylko ty umiesz.
Siedzimy cicho z psem, kotem, zegarem
być może jeszcze uda się zrozumieć
czy byłaś tutaj w nagrodę czy karę,
czy może dla nas nie było cię wcale.
Komentarze (10)
Sonet pisany nostalgią i tęsknotą...
Z podobaniem - jak zawsze :)
peel widać za mało się starał i woli udawać, że jej
nie było. Ona też pewnie woli nie pamiętać.
Pozdrawiam :)
Bardzo ciekawe podoba mi się pozdrawiam;)
Peel pozostawiony... bez odpowiedzi.
Piękny Sonet! bardzo
Być może jeszcze uda się...jeśli taka istota jest
rzeczywistością, a nie wyimaginowaną postacią...
pozdrawiam serdecznie
Bardzo. Przedostatni wers - "nie do końca", ale to
tylko mbsz, nieistotne.
Smutny obraz po stracie kogoś, kto nie wiadomo jaką
rolę pełnił , jednak na tyle ważną, że pozostawił po
sobie tęsknotę.
Jak ty pięknie piszesz...
Pozdrawiam :*)
Bardzo mi się podoba, choć smutkiem powiało. Miłego
poniedziałku:)
Zakładam, że jej nie było wcale... Pozdrawiam z
uśmiechem :)