Sonet III. O śmierci
Niechybnie rządzi losami naszymi,
pani sprawiedliwa, władczyni końca,
nie pomoże nawet anioł obrońca,
i tak zostaniemy duchami tymi.
Strach wywołuje wyrokami swymi,
przyjdzie w nocy i o blasku słońca,
w czasie snu lub modlitwy różańca,
wszyscy trwożą się prawami owymi.
A jeśli rozpoczyna coś nowego?
Czy jest aż tak zła, jak się ją
przedstawia?
Może wcale nie warto sie bać tego.
Opłaca się bać końca życia swego?
Poznania prawdy śmierć sama odmawia,
może jest zaczątkiem czegoś lepszego.
Komentarze (1)
Musi być zaczątkiem czegoś lepszego, bo jeśli nie to
jaki sens naszego życia?? Swojej śmierci się nie boję,
ale śmierci innych tak... Poruszyłeś uniwersalny
temat, o którym trudno pisać. Ty napisałeś ciekawie.