sonet przezimowany
Pierwsza jest wiosna zakochana
jak przebiśniegi kiełkujące,
gdy jeden promień całym słońcem,
gdy zwykła łąka to już pałac.
Potem jest lato: lipiec, sierpień...
Maki się chabrom oświadczają,
by to co tak pachniało w maju,
mogło przez całe życie pięknieć.
Nagle się jesień rozsiwiała
wiatrem, co śpiewa głuche pieśni,
że zima wszystko mrozem zetnie.
Miłość przycichła, już dojrzała,
ale wciąż stare serca pieści,
jak te rośliny wieloletnie.
Komentarze (14)
No właśnie - miłość nie przekwita - dojrzewa...
Pozdrawiam :)
bardzo ładna metafora, podoba mi się :-)
Piękny wiersz i dobrze że jest a nie zimuje.
Przepiękny wiersz i metafory
Pozdrawiam serdecznie :)
sonet jak wietrzyk wiośniany
lekki, łagodny, ciepły
z tytułem świetnie dobranym :)
Dojrzała miłość jest jak wykwintne danie :)
Pozdrawiam :)
Piękna melancholia :) Pozdrawiam serdecznie +++
I tak to przeplata się miłość z porami roku.
Podoba się.
Pozdrawiam.
Ładna melancholia poruszająca kwestie życia i potrzeby
miłości.
Pozdrawiam.
Marek
Miłość i przemijanie,ładnie:)
Ładnie o trwałej miłości. Miłej soboty:)
dobry- literówka w komentarzu
Bardzo bobry sonet - cztery pory roku w pigułce.
Dojrzała miłość dodaje smaku utworowi. Pozdrawiam
serdecznie
Ładny wiersz, miło się czyta. Pozdrawiam.