Songs from the Lions Cage
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Wstęp
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są
przekładami. Są one jedynie luźno związane
z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi
na prezentowanych przeze mnie albumach
muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść
utworów śpiewanych są dla mnie niejako
pretekstem i inspiracją do przedstawienia
swoistego konceptu fantastycznego.
***
Razi mnie jaskrawe słonce.
Wystawiam dłoń.
Między palcami przesączają się niteczki tak
ostrego lśnienia, że mogłyby kłuć
niczym żądła napastliwych os.
Stoję tutaj, jak stałem wtedy, któregoś
gorącego dnia
lata.
Natrafiam w kamieniu na ślady dawnego
życia,
w których wciąż rozbrzmiewają dalekie echa
dochodzących z głębin czasu
pieśni.
Wokół jedynie pozostałości murów, wiszących
sklepień.
Fragmenty malowideł, glinianych naczyń…
Kamyki staczają się po zboczu, spadając w
przepaść dawnych epok. Chrzęszczą pod
butami
ziarenka.
Wspinam się.
Wychodzę z głębokiego cienia.
Wchodzę w światło.
Zaciskam powieki łzawiących
ócz.
Gorący wiatr
na mojej twarzy.
…
Pamiętam, że szliśmy wtedy w półmroku
korytarza,
wśród drgających blasków gasnących
pochodni,
kiedy oślepił nas przy wyjściu słoneczny
promień.
Upadliśmy na kolana.
Pod naporem świszczących batów
i ogłuszających gwizdów rozwścieczonego
tłumu,
ktoś biegał wkoło, jak szalony, trzęsąc na
wietrze krwawą płachtą.
W gryzącym pyle,
w tumulcie
pierzchających kroków.
W rozpaczliwych krzykach i płaczu…
Pamiętam, że trzymałem ciebie za rękę.
*
Stoję na wprost wielkiej groty.
Przekraczam niepewnie próg.
Otaczają mnie drgające piksele złotawego
pyłu, które są jakże charakterystyczne
dla opuszczonych, półmrocznych pokoi.
Gdzieś znad miejsca tortur,
przemieszczają się drobinki nikłej woni
pradawnego rozkładu.
Idę rozchwianym krokiem.
Otulam się ramionami.
Echo stąpania kulawego człowieka niesie się
w labiryncie korytarzy
nie odkrytych, zapomnianych kopalń.
Wydaje się, że z każdego zakamarka wychyla
się niezwykle smutna twarz wiekuistego
ducha, co broni dostępu
do ukrytych skarbów.
I te skrzące,
opadające coraz niżej cząsteczki.
Drżę.
Zaiste,
duszno tu i coraz ciemniej.
Jakieś pradawne zjawy próbują się ze mną
skomunikować, chcąc mnie powitać
albo przegonić
przy pomocy przemyślnych gestów
i póz.
…
Dostrzegam majaczący w słońcu zarys
wielkiej świątyni,
w której rozpaczliwy płacz matki i
niezgłębiona mądrość
zapobiegły rozpłataniu mieczem dziecka.
Zgarniam z czoła krople potu odrętwiałą
dłonią.
Naciera na mnie zewsząd –
utrwalona w kunsztownych zdobieniach
historia epok.
Kręci mi się w głowie. Upadam. Podnoszę się
z niemałym trudem.
Idę śladem dawnych władców, wyżłobionym na
kamiennej posadzce
przez tysiąclecia.
Zamykam powieki.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
Songs from the Lions Cage – jest to
pierwszy album muzyczny (studyjny)
brytyjskiej grupy Arena, która wykonuje
tzw. rocka neoprogresywnego. Album został
wydany w 1995 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=fcKpuh5VXRg https://www.youtube.com/watch?v=PLM-HCc0BIM
Komentarze (5)
W środku lata przy pogodnej aurze istotnie Słońce tnie
jak brzytwa.
Posłuchałam podanej muzy...jest wspaniała,pobudza
wyobraźnię.
Z taki podkładem muzycznym Twój tekst prawie przeniósł
mnie w inny wymiar...
Miłego dnia :)
Już wiem, skąd te anglojęzyczne tytuły. Inspirujący
tekst, choć tytuły zdecydowanie wolę po polsku.
Wrócę oczywiście :)
ŚWIETNE! Podziwiam tekst i pomysł.
Muzyka na nas działa, uruchamiając wyobraźnię,
wydobywa ukryte pragnienia, tęsknoty. Świetnie Ci to
wychodzi.
Pozdrawiam serdecznie :)