S.O.S.
słońce klątwy świetliste ciska mej
twarzy
fale wysokie podstępnie drążą łajbę
starą
siłą morza niesiony bez wioseł się chwieję
darmo w horyzoncie grzebiąc szukam plaży
haust wody jak nóż usta rozcina łapczywie
już nawet woda pragnienia nie ugasi
więcej
palcem po tafli ustalam upragnione kursy
odpędzam głosy szepczące niewłaściwie
nadzieję z żaglem burza na dno zabrała
w butelkę nabity list piszę krwią własną
z meldunkiem sytuacji dość rozpaczliwej
by prośba moja do celu z falami pognała
T.J.
Komentarze (4)
Może ktoś poda koło ratunkowe:) życzę tego:))
Życze tobie żeby ta butelka z własną krwią trafiła w
odpowiednie dłonie zaraz po nowym roku...pozdrawiam
No i masz Ci los,wspolczuje...a moze jeszcze sprobuj
walczyc
Celuje wielu, do celu trafia niewielu.