Spacer
Rzadko ludzie spacerują w tych czasach,
A ja często chodzę po lasach.
Kiedy w weekend wypoczywałem z rodziną
Wybrałem się na leśne wędrownie.
Wszędzie kwitły akacje,
Gdyż zaczęły się wakacje.
Ogrzewały mnie promyki ciepłego słońca,
Szedłem nie widząc drzew końca.
Nie znałem tej okolicy,
Ale czułem się dobrze na tej "polnej
ulicy".
Idąc z ciepłą porą roku
Pragnąłem bardzo napić się soku.
Gdy dotarłem do pewnego strumyka
Usłyszałem przepiękny śpiew słowika.
Na pobliskiej łące zobaczyłem zające,
Które kicały po zielonej łące.
Jakiś malarz rozłożył się tuż obok
I malował przepiękny obłok.
Wśród puszystego mchu czerniły się
jagody
Z migotającymi, brylantowymi kropelkami
rosy.
Idąc przez wiejskie łąki
Widziałem modre motyle i biedronki.
Na pobliskim polu pełno było maków
I słychać było głośny gwar ptaków.
Wąchałem maki i róże pnące,
Wolno się rozwijające.
Ten dzień był bardzo miły,
Pełen niezwykłych spotkań z przyrodą.
Mam nadzieję, że szybko będzie mijał rok za
rokiem
I będę powracał tutaj jednym krokiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.